Listopadowy nocny szczupak 91 cm

Sandacze dziś nie biorą, trochę się "motamy" po wodzie. Jak na połowę listopada - piękna pogoda, ciepły, bezwietrzny wieczór, temperatura 8 stopni, idealna na wieczorno - nocne sandacze, ale ryby dziś nie chcą brać. Zmieniamy miejsca częściej niż zwykle, szukamy aktywnie, parę rzutów i nowe miejsce. Nie mamy nawet "puknięcia". Obławiamy wszystkie swoje tajne miejscówki. Przed 19 Artur ma wreszcie branie. Po chwili w łódce ląduje sandaczyk 60cm. Po zmierzeniu wraca do wody, nie robimy nawet zdjęcia. Przynętą był 12 cm pływający wobler.

Łowimy w tym miejscu jeszcze prawie godzinę, ale więcej brań nie mamy. Znowu zmieniamy miejsce. Zaczyna ogarniać nas już zniechęcenie, nawet nie zmieniamy przynęt. Artur łowi na tego samego woblera, na którego złowił dziś sandacza. Branie "budzi" Artura, ryba uderzyła w woblera już niedaleko łódki, walczy jakoś "inaczej" niż czynią to sandacze. Chwilę się zastanawiamy co to może być, by po chwili ujrzeć ładnego szczupaka. Ryba słabo walczy, kręci się wokół własnej osi. Ryba jest zaczepiona na przedniej kotwicy woblera. Podbieram rybę pod pokrywy skrzelowe. Czuję w ręku spory ciężar, ryba jest gruba, w dobrej formie, aż dziwne, że tak słabo walczyła.



Mierzymy szczupaka - 91 cm. Nie mamy wagi, ale rybę oceniam na dobre 6 kg, szczupak jest gruby, w dobrej kondycji, tylko czemu nie walczył - narzeka trochę Artur... mówi, że ma w tym roku pecha do "nie walczących" ryb. Robimy kilka zdjęć i wypuszczamy szczupaka. Branie szczupaka było o 20.30, jest noc, ciemno, przynęta pracowała w połowie wody. Łowimy jeszcze pół godziny, ale już nie mamy brań.


Komentarze

Prześlij komentarz