Spławikowe mistrzostwa Koła Narew

Nie sposób zrozumieć dlaczego tak niewielu zawodników startuje w mistrzostwach koła. Na pocieszenie pozostaje fakt, że u nas i tak wystartowało więcej niż w kole miejskim, które jest o wiele liczniejsze. Niewielka to jednakże pociecha. Kanał, czyli miejsce rozgrywania zawodów znam jak własną kieszeń i niewiele mnie może zaskoczyć na tym łowisku.

Trening pokazał, że ... No właśnie niewiele pokazał. Wiadomo, że jest sporo średniej ryby, wiadomo, że jest też dużo dość grubej uklei. Nie wiadomo tylko jaką obrać taktykę. Losowanie powinno rozwiązać przynajmniej część dylematów. Losowanie normalnie tzn. Artur i Mariusz na skraju, a ja z Piotrkiem w środku.





Gruntowanie łowiska nie przynosi dobrych wiadomości. Od prawej głębiej, jakieś dwa metry i wypłycenie, i pod koniec stanowiska znowu głębiej. Górki bywają niezłe na stojącej wodzie a i to nie zawsze, ale na wodzie płynącej to nie jest najlepsze ukształtowanie dna.

No cóż jak się nie ma co się lubi.... Szybko dorabiam zanętę uklejową, bo ze średnią rybą może być różnie. Zaczynam tak jak zaplanowałem 10 uklejek. Szybko się ustawia i można wyselekcjonować wcale niezłe, ale rywale ciągną cały czas ryby z tyczki. Spróbuję i ja. Tym bardziej, że nie muszę się sprężać.





Na zawody okręgowe się nie wybieram. po tych zmianach regulaminowych to nie dla mnie :). Niespecjalnie mi to idzie, ale postanowiłem godzinę wytrzymać. Na razie przegrywam ze wszystkimi. Prowadzi chyba Mariusz przed Arturem i Piotrkiem. Wiem, że Mariuszowi wcześniej, czy później przeciągnę rybę. Piotrkowi też siądzie, ale tak doświadczony zawodnik jak Artur raczej nie da się wyprzedzić. Tym bardziej, że ma dobre, sporo głębsze stanowisko.

Ciekawe jak można łowić ukleję na dłuższym dystansie. Niedługo mam okazję się o tym przekonać. Pod tyczką wszystkim siadło. Wziąłem uklejówkę i .... i zacząłem odrabiać straty. Co prawda Artur też kilka razy sięgał po uklejówkę, ale widziałem, że mu wyraźnie nie szło.





Później został przy tyczce i muszę przyznać, że wyraźnie nas zdeklasował. Ustawił spore ryby i choć nie łowił ich zbyt często to jednak każda z nich budowała wagę. Mnie pozostało walczyć o drugie miejsce, a w zasadzie dowieźć je do końca. Na godzinę przed końcem odłożyłem krótkie wędki i łowiłem tyczką. Ryby miałem cały czas. Były to jednak niewielkie płotki i krąpiki. To wystarczyło, żeby niezagrożonym pozostać na drugim miejscu.

Mariusz się pogubił i stracił ryby, a Piotrkowi ja je skutecznie zablokowałem. Ważne jest jedno, że zarówno zanęta denna jak i powierzchniowa sprawdziły się. Zastosowane atraktory, zapachy i proporcje gliny do zanęty były dobre.





Pomoże mi to przygotować razem z Arturem młodzieżową reprezentację naszego koła na zawody okręgowe. Szkoda tylko, że nie będziemy mieli reprezentantów w kategorii kadetów i kobiet. Szczegółowe wyniki na stronie naszego Koła http://www.pzw.org.pl/1581/.

Darek

Komentarze