II tura spławikowych Mistrzostw Okręgu


Wiedziałem w zasadzie, że nie będzie dobrze, ale nie przypuszczałem, że będzie aż tak źle. Ale od początku. Na Grądy pojechaliśmy w piątek wieczorem. W sobotę od rana trening. Po kilku godzinach okazuje się, że tylko Andrzej ma receptę na regularne łowienie leszczyków, a te dają szansę na dobry wynik. Płotki to raczej wynik w okolicach środkowego miejsca w sektorze. Dobrze, że nie ma uklejek. Odpada sprawdzenie tego wariantu.

Niby wszystko wiem, bo Andrzej dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Robimy tak samo, ale mnie wchodzą na moment dwa, trzy, a Andrzej ma je cały czas. Dobrze, że choć wiemy jak je w ogóle ściągnąć.

Niedziela i losowanie. Jakiś spory ten numer stanowiska. Nie tak chciałem. Szykuje się długi marsz ze sprzętem. Ale to tylko połowa niedogodności. Po przyjściu na miejsce okazało się, że nie jest dobrze. Wędkarze tu nie łowią, a to znaczy, że nie ma ryby. Wczoraj na treningu brały praktycznie od pierwszego wstawienia. Dziś raczej nie ma co na to liczyć.

Gruntowanie łowiska też nie napawa optymizmem. Dno ucieka w lewą stronę a koniec zagłębienia jest poza moim zasięgiem. Różnica pomiędzy 11 a 13 metrami jest zbyt duża, żeby zdecydować się na 11 i nawet nie wiadomo czy to już koniec spadku. Ale cóż ja nie lubię Grądów i Grądy nie lubią mnie.

Później było już tylko gorzej.

Źle dobrana taktyka: Powinienem od początku ustawić się na płocie i położyć dużo spożywczej zanęty, a mało gliny z jockersem (zrobiłem odwrotnie). Powinienem łowić nad dnem, a nie uparcie trzymać się dna. W końcu jak zobaczyłem, że nie ma szans na leszczyki powinienem szybciej przestawić się na płocie.

Kiepskie stanowisko i cała masa błędów jakie popełniłem częściowo poprzez nieznajomość łowiska a częściowo przez zmęczenie spowodowane noszeniem sprzętu (trzy kursy po ponad pół kilometra) zaowocowały kiepskim wynikiem jaki osiągnąłem. Wiem, że było mnie stać na więcej i postaram się to udowodnić przy najbliższej okazji czyli za rok. Nie wyobrażam sobie, że kapitanat zmieni zdanie na temat łowiska.

Dobrze, że wygrał Andrzej. To jeden z wszechstronniejszych wędkarzy okręgu. Nie mam tylko pojęcia czemu tak bardzo kapitanatowi zależy na tej wszechstronności. Moje zdanie zawsze było i będzie takie samo. Mistrzostwa Polski na rzece – mistrzostwa okręgu obie tury na rzece, a jak mistrzostwa Polski na wodzie stojącej to i mistrzostwa okręgu na takiej samej. W końcu może ktoś znajdzie jakąś wodę stojącą z normalnym dojazdem. Ale to piszę bez większej wiary w to, że komuś się chce szukać. Łatwiej jest robić "po staremu".

Nie wierzę w to, że wody północnej części naszego okręgu są tak ubogie, że nie ma tam miejsca z wygodnym dojazdem.

Gratuluję serdecznie Andrzejowi zwycięstwa. Należało mu się już dawno. Ale sport, który uprawiamy charakteryzuje się tym, że oprócz umiejętności trzeba mieć jeszcze sporo szczęścia w losowaniu, Mnie takiego szczęścia w tym roku zabrakło. A może umiejętności….

Darek


Klasyfikacja generalna po II turach Spławikowych Mistrzostw Okręgu Ciechanów w kategorii seniorów tabela.

Komentarze