Zawody o Puchar Burmistrza Przasnysza

Pod koniec maja, nasz Klub Wędkarski „Pełta”, dostał zaproszenie na Spławikowe zawody wędkarskie o Puchar Burmistrza Przasnysza. Co prawda na II turze Mistrzostw Okręgu dostaliśmy także zaproszenie na zawody na jez. Grądy, ale z uwagi iż już wcześniej zgłosiliśmy swój udział kolegom z Przasnysza, pojechaliśmy właśnie do nich.

Wybraliśmy się we czterech, tzn. ja. Andrzej Nowakowski, Dariusz Kowalski i Łukasz Wójtowicz. Zawody odbyły się na zalewie w miejscowości Karwacz w dn. 14.06.2009r. Zbiórka zawodników wyznaczona była dopiero na godz. 10.00, więc nie trzeba było zrywać się z samego rana.

Kilka razy już łowiliśmy na tym zbiorniku, więc wiedzieliśmy, że dominującą rybą będzie płotka (mała). W dniu zawodów pogoda nie napawała optymizmem, ale ryb w zalewie jest dużo i biorą zawsze. Różnica polega wyłącznie na intensywności brań. Jeszcze po drodze na zawody padał deszcz. Jednak na miejscu już nie padało. Pozostał jednak dość silny wiatr. W dodatku wiejący prosto w twarz.

Losowanie przebiegło bardzo sprawnie. Od razu wchodziliśmy na stanowiska i już o godz. 12.00 rozpoczęliśmy łowienie. Było tak jak przewidywaliśmy. Płotki brały od samego początku. Częstotliwość brań, jak zawsze, zależała od wylosowanego stanowiska i umiejętnego zaprezentowania przynęty.

Przy silnie wiejącym wietrze nie było to proste. Jednak wszyscy zawodnicy coś złowili. Ja zanęciłem łowisko w dwóch miejscach. Na 5-cio metrowego bata oraz pod tyczkę (11m). Łowienie rozpocząłem na bata. Pierwsze zarzucenie wędki, branie i ryba spadła w trakcie holu. Za chwilę kolejne branie i znowu ryba mi spadła. Zmieniłem haczyk na większy. Tym razem bez brań. W dodatku zaczęła plątać mi się wędka.

Po kilku minutach walki z wiatrem i plątaniem zestawu zrezygnowałem z tej metody. Zacząłem łowić tyczką. Od razu było branie i pierwsza płotka trafiła do siatki. Brania były dosyć intensywne. Jednak płoteczki nie za wielkie. Pomyślałem że ich liczba zrekompensuje ich wielkość. Przy słabnących braniach donęcałem dżokerem i zanętą. Ryby bardzo ładnie reagowały i po chwili brania były częstsze.

Po przykrych doświadczeniach z małym haczykiem przy łowieniu batem na tyczkę założyłem haczyk nr 16. Początkowo zacinałem bardzo skutecznie, jednak ok. połowy zawodów zacząłem mieć z tym trudności. Haczyka jednak nie zmieniłem. Zacięte ryby nie spadały z niego. Poza tym pomiędzy małymi płoteczkami trafiła mi się ładna płoć (ok. 30cm) oraz mały leszczyk. Liczyłem, że będzie więcej takich ryb. Tu jednak pomyliłem się. Były to tylko rodzynki pośród drobnicy.

Po zakończeniu zawodów Łukasz powiedział mi, że lekarstwem na dobre brania i większe ryby u niego był haczyk nr 20 i pojedyncza ochotka na nim. Ja w pewnym momencie próbowałem łowić na ochotkę, jednak wyraźnej różnicy w braniach nie zauważyłem a traciłem sporo czasu na jej założenie.

Łowiłem na pinki lub dużego białego robaka. Musiałem jedynie poczekać chwilę z zacinaniem. Moje stanowisko było skrajne, więc zanim waga do mnie dotarła zaczęły do mnie docierać wiadomości od wracających zawodników.

Dowiedziałem się, że Łukasz złowił 3030g. Osiągnął więc bardzo dobry wynik. Zastanawiałem się ile waga pokaże w moim przypadku. Spodziewałem się wyniku w okolicy 3kg. Okazało się, że złowiłem 3320g. Tym wynikiem wygrałem zawody. Łukasz zajął II miejsce. III miejsce z wynikiem ponad 2500g zajął kolega z Wołomina – Krzysztof Wytrykus. Andrzej Nowakowski uplasował się na VI miejscu, a Dariusz Kowalski na VIII.


Całe zawody przebiegały w bardzo miłej i koleżeńskiej atmosferze. Po zakończeniu i ogłoszeniu wyników aby zregenerować siły były kiełbaski z grilla (do woli, jeszcze zostało) i napoje. Oficjalne zakończenie i rozdanie nagród odbyło się na stadionie w Przasnyszu.

Okazało się, że zawody były częścią festynu z okazji Dni Przasnysza. Dekoracji zawodników dokonał Burmistrz Przasnysza p. Waldemar Trochimiuk. Dziękujemy za zaproszenie i już zgłaszamy swój udział w kolejnych zawodach.

Marcin Majewski

Komentarze