Boleń 77 cm

Nad wodę podwozi mnie Hubert. Jest już po 19 gdy staje na główce. Zwija się wędkarz, pytam o wyniki mówi, że miał dużego szczupaka, ale szczupak przegryzł plecionkę. Powoli rozkładam spinning, czekam aż wędkarz zniknie z główki. Chwilę mam rozterkę, czy nie "zająć" się tym zerwanym szczupakiem.

Ale nie, przyszedłem na bolenie, na agrafkę trafia poklejony 9 cm ripperek, na którego w sobotę złowiłem w tym miejscu bolenia 75 cm. Rzucam po skosie, powyżej przelewu, przynętę prowadzę z prądem, średnim tempem, podczas nawijania żyłki na kołowrotek, przekładam kij z godziny 1 na 11 i odwrotnie, dodatkowo co kilka obrotów korbką kołowrotka, szarpie szczytówką 18-gramowego Team Dragona. Co kilka metrów zatrzymuję też przynętę w bezruchu.

Gdy przynęta zawisła w toni, czuję branie. Ryba po chwili wychodzi do wierzchu. Boleń jest duży, mam żyłkę 0,20, staram się holować na granicy wytrzymałości żyłki. Rapa kilka razy wybiera żyłkę z hamulca kołowrotka, przechodzi nad przelewem i ładuje się w rosnące na napływie główki "zielsko". W tym momencie decyduję się już na rozwiązanie siłowe. Na szczęście wszystkie elementy zestawu wytrzymały, mam bolenia w rękach.

Oceniam go na jakieś 4 kg, miarka pokazuje 77 cm. Ładny zdrowy boleń, tylko trochę chudy. Walka trwała ok. 8 minut. Zwracam rybie wolność, a ta skwapliwie z tego korzysta i szybko odpływa.


Przynęta i tym razem nie wytrzymuje holu ryby, jest rozdarta, zakładam na agrafkę 9cm wobler a'la originalka Tomka Siudakiewicza. Wobler staram się prowadzić podobnie jak gumę. Po kilku rzutach, gdy wobler rusza z takiego mini pit stopa, następne branie.


Ten boleń ma 58 cm, nie robię nawet zdjęcia i szybko wypuszczam. Zmieniam woblera na rippera, gdy po kilku rzutach nie mam brania - wracam po pierwszego rippera, tym razem kolor przypomina pijawkę. W drugim rzucie, w trakcie pit stopa jest branie. Boleń ma również 58 cm. Znowu ripper ledwo trzyma się główki.

Zmieniam przynętę i miejsce. Ale jest bardzo zimno 8 stopni i szybko rezygnuje z dalszego wędkowania. Mam fart przyjeżdża po mnie Hubert i odwozi do domu. Dzięki.

Komentarze