Boleń 65 cm na RH10

W niedzielę rezygnuje z łowienia na miejskim odcinku Narwi i jedziemy kilka kilometrów w górę rzeki. Moim celem są bolenie, Czarek będzie testował nowe woblery próbując przy okazji złowić szczupaka. Po przyjeździe na miejsce ponad godzinę siedzimy w samochodzie, rozpadało się na dobre, nieźle leje.

Gdy przestało padać rozchodzimy się po łowisku, ja zostaję na główce, Czarek idzie w górę rzeki. Z każdą minuta robi się coraz bardziej zimno i wzmaga się wiatr. Wieje coraz mocniej.

Po godzinie zaczynam mieć dość, wiatr wieje tak, że cofa przynęty, nie można dokładnie trafić przynętą tam gdzie się chce. Zmieniam przynęty, przerzuciłem już chyba z pół boleniowego pudełka. Czarek widzę, że też już się do mnie zbliża, trzeba będzie kończyć.

Na koniec wiąże jeszcze 10 cm uklejkę RH10, przynęta waży ponad 15 gram i leci daleko. Posyłam wabik w pobliże piaskowej wyspy. Gdy tylko przynęta wpadła do wody zaczynam ją prowadzić pod powierzchnią wody, zakręciłem chyba ze dwa razy korbka kołowrotka, gdy nastąpiło branie.



Boleń na cienkiej żyłce i delikatnym kiju szaleje, rapa długo się nie poddaje. Czarek widzi moje zmagania z rybą i przychodzi na główkę. Boleń nie jest mały i sprytnie wykorzystuje silny w tym miejscu prąd wody. Hol trwał ponad 10 minut. Mimo, że boleń nie dorównuje wielkością temu z soboty, to walczył znacznie mocniej i dłużej.



Szybkie mierzenie, miarka pokazuje 65 cm i ryba trafia do wody, natychmiast wyrywa się z dłoni i odpływa. Ten boleń był w znacznie lepszej kondycji niż ten z soboty. Dłużej stawiał opór i od razu odpłynął. Jest już wieczór, temperatura powietrza 11 stopni, a zimno potęguje silny wiatr, kończymy wędkowanie.

Autorem filmu i zdjęć jest Czarek Miłoszewski.

Komentarze