Puchar Pięciu Jezior. Cz. IV – Zarybinek

Kolejna edycja zawodów podlodowych z cyklu „Puchar Pięciu Jezior” odbyła się na jeziorze Zarybinek k. Rybna. Tak jak na poprzednie zawody pojechaliśmy we czterech: Andrzej Nowakowski, Mirosław Brzeziński, Zbigniew Bajno i Marcin Majewski. Nigdy żaden z nas nie łowił na tym jeziorze.

Nie byliśmy także na jakimkolwiek treningu przed tymi zawodami. Od kolegów z innych kół dowiedzieliśmy się, że jest to płytkie jezioro (głębokość łowiska wynosi 1,5m do 2,0m) i wszędzie bierze drobna i bardzo drobna płotka. Tylko na podstawie tej wiedzy oraz opierając się na doświadczeniach z dotychczasowych zawodów na jeziorach sporządziliśmy zanęty oraz przygotowaliśmy wędki – tzn. nastawiliśmy się na łowienie „metodą kołobrzeską” – haczyk, ciężarek, kiwok.

Po przyjeździe nad jezioro okazało się, że organizatorzy wyznaczą stanowiska w wyraźnym przegłębieniu jeziora. Spodziewaliśmy się więc ok. 2 – 3m wody.

Tym razem do zawodów przystąpiło 32 zawodników. Jak zwykle zostaliśmy podzieleni na dwa sektory. Ja z Mirkiem znalazłem się w sektorze B, natomiast Andrzej i Zbyszek byli w sektorze A. Szybko i sprawnie przebiegło losowanie, sędzia przypomniał zasady wędkowania i rozeszliśmy się do swoich stanowisk. O ustalonej godzinie rozległ się sygnał: „można wejść na stanowiska”.

Od tej pory mieliśmy regulaminowe 30min. na przygotowania. Po wywierceniu przerębli i zanęceniu zacząłem badać głębokość łowiska. Okazało się, że przerosła ona moje najśmielsze oczekiwania. Głębokość wynosiła 4 – 5m. Aż tyle nie spodziewałem się. Mimo to postanowiłem zacząć od mormyszki, ale wędkę do metody kołobrzeskiej chciałem mieć w pogotowiu. Niestety jeszcze przed rozpoczęciem tury zacząłem pechowo. Podczas ustawiania kiwoka rozpadł mi się on w ręku. Mając jeszcze kilka minut do rozpoczęcia zdążyłem go wymienić.




Po sygnale „wolno łowić” zacząłem opuszczać mormyszkę. Nie wiedziałem jakie ryby będą brały i czy w ogóle będą a do tej metody mam jednak największe zaufanie. Już po ok. 1min. okazało się, że ta metoda w moim przypadku to strata czasu. Brania były bardzo intensywne i wyraźne, jednak trudno było zaciąć ryby. Szybko wyjąłem pierwsze dwie płotki (raczej płoteczki) i zmieniłem wędkę na „kołobrzeską”. Ale nie ma lekko. Po chwili przy próbie poprawienia rozpadł mi się kolejny kiwok. Na zmianę straciłem ok. 1min.




Biorąc pod uwagę, że ryby brały intensywnie lecz ich wielkość wahała się od 5 do 15cm była to dość duża strata. Jednak było to konieczne ten zestaw opadał bardzo szybko i skuteczność zacięć była bardzo duża.

Płoteczki brały wspaniale. Na mormyszkę zakładałem 1 ochotkę i wyciągałem na nią do 4 ryb. Wystarczył strzępek ochotki a brania były. Niestety znowu ta idylla nie trwała zbyt długo. Od początku zawodów wiał silny wiatr i w tym momencie dał on o sobie znać.

Wiatr sam wyciągał żyłkę z kołowrotka i przez chwilę nieuwagi zrobił mi się porządny supeł z kilkoma kokardkami dla ozdoby. Biorąc pod uwagę, że biorące ryby były małe a chcąc zlikwidować supeł musiałbym zrobić cały zestaw od początku postanowiłem nic nie zmieniać.




Szkoda czasu. Myślę, że była to dobra decyzja, bo do wagi przedstawiłem 119 szt., które ważyły 1540g. Ten wynik dał mi I miejsce w sektorze. Mirek wyłowił 490g i zajął XI miejsce. Bardzo dobrze połowili Zbyszek i Andrzej. Zbyszek złowił 1160g i wygrał swój sektor, natomiast Andrzej złowił 590 i zajął II miejsce w tym sektorze. O wszystkim miała zadecydować druga tura, gdyż były stanowiska na których zawodnicy nic nie złowili.

W drugiej turze zaczęło mocniej wiać. Dodatkowo zaczął padać śnieg. Nie było lekko. Wiatr i śnieg bardzo szybko zasypywał przeręble. Po rozpoczęciu drugiej tury od razu zacząłem łowić „metodą kołobrzeską” (w przerwie poprawiłem zestaw). Niestety brań nie miałem.

Podczas przerwy dowiedziałem się, że mój poprzednik w pierwsze turze złowił ok. 200g. Więc jakieś ryby tam były. Kilka razy obszedłem wszystkie przeręble i kiedy już myślałem, że zejdę bez ryby złowiłem pierwszą. Niestety zanim naprawdę zacząłem łowić a ryby weszły w zanętę minęła już pierwsza godzina II tury.

Tym razem rybki miały swoje humory. Najlepiej brały na 2 świeże ochotki co skutkowało gorszą skutecznością zacięć. Gdy założyłem 1 ochotkę, to długo czekałem na branie. Zbyt długo. W sumie złowiłem 47 płotek o wadze 710g i zająłem 3 miejsce w sektorze.

Mirek niestety źle wylosował i nie miał nawet brania. Zajął XVII miejsce w sektorze. Tak samo w losowaniu nie miał szczęścia Andrzej. Do wagi przedstawił zaledwie 1 jazgarza o wadze 5g., co dało mu XIV miejsce w sektorze. Natomiast Zbyszek dobrze wypadł także w tej turze. Złowił on 955g i zajął IV miejsce.




W ostatecznej klasyfikacji zajęliśmy miejsca:

Marcin Majewski – 4pkt – I miejsce,

Zbigniew Bajno – 5pkt. – II miejsce,

Andrzej Nowakowski – 17pkt. – XVII miejsce,

Mirosław Brzeziński – 28pkt. – XXVII miejsce.

Komplet wyników tych zawodów na stronie Koła z Lidzbarka Welskiego.

Za sportową walkę do końca ogromne słowa uznania należą się kol. Eugeniuszowi Bochenkowi z Żuromina. Przy bardzo słabych braniach, wręcz zerowych, bardzo złej pogodzie kilku zawodników zrezygnowało przed końcowym gwizdkiem. Jednak nie on. Efekt pokazał się w kilku końcowych minutach. Jedyne branie podczas drugiej tury zaowocowało leszczem ważącym 740g. co dało II miejsce w sektorze a w ostatecznej klasyfikacji, z 5 pkt., III miejsce.




Odbędą się jeszcze ostatnie zawody z cyklu „Puchar Pięciu Jezior”, niestety bez nas. W tym czasie będziemy mieli zebranie sprawozdawczo – wyborcze. Tak więc końcowe rozstrzygnięcie: klasyfikacja indywidualna i drużynowa w całym cyklu zawodów odbędzie się bez naszego udziału. Jednak o zajętych przez nas miejscach postaram się poinformować. Wyniki po rozegraniu 4 zawodów: tabela.

Pragnę jeszcze serdecznie podziękować Andrzejowi Nowakowskiemu, który oprócz startu w zawodach miał jeszcze jedną bardzo ważną funkcję. Był naszym kierowcą.
Marcin Majewski

Komentarze

  1. Marcin masz wygrane jak w banku. Mało jest prawdopodobne by Marek wygrał obie tury!!! Tylko zastanawiam się jak odbierzesz puchar??

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcin Majewski25 lutego 2009 22:29

    Mało prawdopodobne ale jednak. "Ryzyko" zawsze istnieje. Po puchar przyjadę osobiście 15 marca (jak będzie lód i zawody). Jeśli nie, to ktoś może przechowa do pierwszego spotkania np. na zawodach okręgowych. Może Ty? Bardzo żałuję tej niedzieli. Nie z powodu pucharu, chociaż strasznie się z niego cieszę (jaki by nie był) , bo konkurencja była bardzo duża. Ja po prostu uwielbiam łowić pod lodem. Dla mnie bez lodu wystarczyły by 2 miesiące. Chociaż i to może za dużo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Relacja z ostatnich tegorocznych zawodów z cyklu Pucharu Pięciu Jezior rozegranych na j. Tarczyńskim w m. Wery na stronie Koła z Lidzbarka Welskiego. Klasyfikacja indywidualna po rozegraniu 5 zawodów: tabelka.

    Chciałem pogratulować koledze z Koła Marcinowi Majewskiemu zwycięstwa w całym cyklu zawodów Pucharu Pięciu Jezior 2009.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marcin Majewski2 marca 2009 23:21

    Dziękuję kolegom, którzy tworzyli tą drużynę. Drużynowo zajęliśmy III miejsce. Gratuluję kol. E. Bochenkowi. On wie za co.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz