Początek września i bolenie

Po udanym lipcu, kiedy bolenie łowiłem regularnie, pobiłem nawet swój rekord bolenia, sierpień był zupełnie nieudany. Bolenie zupełnie mnie ignorowały. Wrzesień zaczął się dla odmiany całkiem nieźle. 2 września na x-rapa złowiłem bolenia 68 cm. Dziś wybrałem się na sandacza, ale moje miejsce było zajęte przez gruntowców. Rad nie rad musiałem zmienić plany, a próby złowienia sandacza na łowienie boleni.

Bez specjalnego przekonania udałem się w kierunku swoich boleniowych miejscówek. Spinning do 60 gramów i 20 funtowa plecionka to nie jest dobry zestaw na bolenia, zwłaszcza, że moje bolenie nie biorą pod nogami tylko trzeba trochę rzucić. Gruba plecionka na pewno nie będzie mi tego ułatwiała.

Do zmroku jestem bez brania, gdy się ściemniło zmieniłem miejscówkę, udałem się tam gdzie 2 dni temu złapałem bolenia. Najpierw do wody poleciało 3 calowe kopyto Relaksa na 5 gramowej główce, później 11 cm countdown, 5 cm lake dorado. Przynętą ostatniej szansy jest wobler Rapali - 10 cm X-Rap. Rzuty nie są takie dalekie jak na o połowę cieńszej plecionce, ale wystarczające.

Chyba w trzecim rzucie x-rapem mam branie bolenia, ryba mocno walczy, ale na tym zestawie ma niewielkie szanse. Podbieram ręką bolenia, jest spory.

Miarka pokazuje 69,5 cm, jest gruby, wypasiony, na oko ok. 3kg. Krew na boleniu jest moja. Nie chciałem rybie zrobić krzywdy i zbyt mocno jej ściskać, to ta przy próbie odhaczenia wbiła mi kotwice woblera w kciuk. Oj zabolało! Boli jeszcze nawet gdy piszę ten tekst.


Szybko oswobadzam rybę z woblera i wypuszczam do wody. Teraz zajmuję się swoim palcem. Kiedy z palca przestaje już lecieć krew, zaczynam łowić dalej. Po kilku rzutach uwadzam woblera, próby odhaczenia nie udają się, przy próbie urwania coś puszcza.

Wyciągam przynętę, po ciemku widzę dwa woblery. Przy świetle latarki drugim woblerem okazuje się urwany kilka dni wcześniej mój ulubiony x-rap w kolorze spm. Na dziś kończę...

Komentarze