Tylko jeden boleń

Płyniemy z Hubertem w górę Narwi, jest ładny, słoneczny dzień. Zatrzymujemy się na pierwszej główce. Łowimy na małe woblery, kilka rzutów Hubert ma pierwszego okonia, łowi jeszcze dwa okonki. Mam mocne branie na napływie główki, niestety kleń nie zacina się, długo nic się nie dzieje, łapię wreszcie dwa okonki.

Zmieniamy miejsce, płyniemy jeszcze w górę Narwi, zatrzymujemy się na kolejnych główkach… niestety łowimy tylko po okonku, zaczynamy spływać w kierunku Pułtuska. Zbliża się godzina 17, zatrzymujemy się na następnej główce, zakładam na agrafkę 10 cm bezsterowy wobler Tarnus, rzucam daleko z prądem wody i staram się prowadzić wobler tak by co jakiś czas zachlapał na powierzchni wody.

Ściągam woblera średnim tempem, wcale nie jest to typowy powierzchniowy ekspres, tylko raczej tempo szczupakowe. W trzecim czy czwartym rzucie mam branie bolenia, ryba dopiero przy burcie łodzi, zaczyna energiczniej walczyć.


Mierzymy bolenia - 60 cm, Hubert robi mi zdjęcie z rybą i boleń w dobrej kondycji wraca do wody, więcej brań na tej główce nie ma, płyniemy do Pułtuska. Kotwiczymy przy wylocie kanałku.


Łowimy na bezsterowe woblery Tarnusy. Prowadzone po powierzchni wody woblery atakuje mewa, niesamowite, niczego podobnego wcześniej nie widziałem, zwłaszcza że mewa atakuje woblera prawie do samej burty łodzi i ta zabawa powtarza się przez kilkanaście rzutów. Płyniemy jeszcze pod most, tu na 6 cm wobler łapię niewiele większego okonka…


Komentarze