Elbląg - odsłona trzecia

Tym razem, tj. 13.04.2008r., w Elblągu odbyły się zawody spławikowe z cyklu Maver Cup. Wybrałem się na nie z Andrzejem Nowakowskim. Dosyć dobrze poznaliśmy już drogę, więc zdecydowaliśmy się na wyjazd w dniu zawodów. Wyjechaliśmy o godz. 4.00 rano. Tuż przed 7.00 byliśmy na miejscu.




Oczywiście kanał (rzeka) znowu nas zaskoczył. Woda płynęła dosyć szybko – oceniliśmy na 4g – była mocno mętna, płynęły jakieś resztki roślin. Byli już miejscowi zawodnicy i okazało się, że dzień wcześniej była porządna ulewa. Teraz po prostu spływała woda z jez. Dróżno. Dodatkowo było chłodno i dosyć mocno powiewało.






O godz. 8.00 przystąpiliśmy do losowania stanowisk. Było 44 zawodników podzielonych na 3 sektory. Losowanie przebiegało dosyć sprawnie. Ja wylosowałem stanowisko 44 – skrajne, tyle, że na przeciwległym brzegu. Andrzej miał zostać z tej strony. Tak miało być, ale nagle okazało się, że brakuje do losowania jednej piłeczki – numerka. Sędzia główny zdecydował o powtórzeniu losowania. Oczywiście nie wszyscy byli z tego zadowoleni. Jednak decyzja była ostateczna i nie podlegała dyskusji. Tak więc losujemy jeszcze raz. Tym razem mam stanowisko 14 i zostaję na tym brzegu a Andrzej losuje nr 33 i musi przejechać na drugą stronę. Rozchodzimy się na stanowiska.






Początek łowienia wyznaczony jest na godz. 11.00. Mam sporo czasu. Nie spieszę się. Trochę podglądam sąsiadów. Zawodnik z mojej prawej strony – miejscowy, szykuje ciężkie zestawy. Spławiki listki 4 – 5 g. Spoglądam w lewo i tu niespodzianka Piotr Graban. Bardzo dobry zawodnik, wielokrotny uczestnik Mistrzostw Polski, Grand – Prix Polski. Też szykował ciężkie spławiki.




Zauważyłem jeden lżejszy zestaw. No tak. Chyba nie połowię. Pomyślałem, że na pewno zatrzyma mi ryby. Pozostało mi nie przejmować się i robić swoje. Poszedłem za przykładem sąsiadów i przyszykowałem listek 5,2g, bombkę 4g i 3g. Wolę łowić lekko ale prędkość opadania zestawu przy licznych braniach jest bardzo ważna. Wreszcie jest sygnał do nęcenia a następnie do łowienia.




Zaczynam od najcięższego zestawu. Brania są wyraźne, od pierwszego wstawienia. Spławik bardzo wolno płynie. Właściwie prawie stoi. Nie bardzo mi to odpowiada i po ok. 15 min. Zakładam 4g. Teraz lepiej. Brania są jeszcze wyraźniejsze. Zarówno w samej zanęcie jak i w jej rozmyciu. Kombinuję trochę z robakami, ich wielkością i kolorami, bo czasami nie mogę skutecznie zaciąć brań.

Biorą krąpie, czasami małe leszczyki. Aż wreszcie przychodzi moment, że zaczynają mi spadać ryby. Zaraz po zacięciu lub w czasie holu. Po 2 spięciach brania zanikają. Donęciłem i dosyć szybko mam ryby z powrotem. Łowię 2 – 3 szt. i znowu nie mogę zaciąć lub mi spadają. Zmieniłem haczyk na nowy.

Niestety nie poprawiło to sytuacji. Zakładanie ochotki również nie przyniosło efektów. Wiem, że ryby mam ale nie potrafię ich złowić. Kolejny raz zmieniam haczyk. Dalej to samo. Zestaw zmieniłem już wcześniej na 3g. W końcu zmieniam haczyk na mniejszy i o innym kształcie. Łowię na pinkę z ochotką. To było to. Od razu mam brania i skutecznie holuję ryby. Jednak straciłem sporo czasu i do końca zawodów nie zdołałem tego odrobić.








Zabrakło mi niewiele. Dwie lub trzy ryby i zająłbym 9 miejsce. A tak ostatecznie wylądowałem na 14. Byłem 5 w sektorze z wagą ryb 4470 gram. W sumie nieźle, chociaż mogło być dużo lepiej. Tym razem Andrzejowi poszło sporo gorzej niż ostatnio. Był 10 w sektorze i zajął 29 miejsce w ogólnej klasyfikacji. On również miał problemy z zacinaniem. W dodatku w łowisku miał tylko nieduże ryby.

Zawody wygrał Marek Zajączkowski. Zdobył puchar i 1 tys. zł. Puchary dostali wszyscy zwycięzcy w swoich sektorach. Nagrody rzeczowe dostali zawodnicy do 10 miejsca włącznie.







Podczas ich rozdawania okazało się, że są także dwie nagrody do rozlosowania wśród wszystkich zawodników. Na zakończenie spotkała mnie kolejna niespodzianka. Wybrana „sierotka” wylosowała nr mojego stanowiska i dostałem ładną, dużą torbę wędkarską firmy Maver.


Tekst i zdjęcia Marcin Majewski, zdjęcia Andrzej Nowakowski.


Komentarze