Inauguracja Colmic Challenge

Dopiero 7 marca dopatrzyłem się w kalendarzu, że już 16 marca odbędą się pierwsze zawody z cyklu Colmic Challenge 2008 – jedne ze znanych i uznanych komercyjnych zawodów wędkarskich. Do tego miały odbyć się w Elblągu na rzece Elbląg. A właśnie tam łowienie w zeszłym roku bardzo mi się spodobało.

Wobec tego decyzja mogła być tylko jedna: jadę! Zadzwoniłem do Andrzeja Nowakowskiego, ale potrzebował czasu na zastanowienie. W między czasie spytałem się także Darka Kowalskiego czy nie ma ochoty pojechać. Okazało się, że Andrzej nie może jechać (sprawy rodzinne), ale pojedzie Darek. Niestety tuż przed samym wyjazdem tak się ułożyło, że pojedzie nie jako zawodnik, lecz jako trener i fotoreporter.

Z jednej strony ucieszyłem się, bo pomoc na zawodach jest bardzo potrzebna, poza tym będą fajne zdjęcia. Z drugiej strony jednak szkoda, że tylko ja będę łowił. Od samego początku było wiadomo, że łatwo nie będzie. Zapisanych było 79 zawodników (wystartowało 77). Poza tym to pierwsze w tym roku zawody, wszyscy wyposzczeni i rządni zwycięstwa.

Tym bardzie, że stawką zawsze jest 1000 zł i cenne nagrody rzeczowe. Zbiórka miała być tuż po godz. 7.00 rano. Do Elbląga jest ponad 200 km, więc poranna podróż odpada – trzeba łowić i wrócić. Wobec tego z Pułtuska wyjeżdżamy w sobotę o godz. 13.00. Na miejsce dojechaliśmy na godz. 16.00.



Od razu zajeżdżamy na bulwar zobaczyć jaka jest woda i czy ktoś coś łowi. Woda okazała się wysoka. Wyszła na okalający ją murek, ale nic nie straciła ze swojego charakteru. Była stojąca, by po kilku minutach powoli ruszyć w stronę zalewu. Kilku zawodników jeszcze trenowało. Brały tylko małe krąpiki.

Pojechaliśmy więc do hotelu Wodnik – po drugiej stronie rzeki - gdzie mieliśmy zarezerwowane pokoje. Hotel, okazało się, stał nad samym brzegiem. Było jaszcze widno, więc szkoda z tego nie skorzystać. Rozkładamy wędki, ustawiamy stołek i szybko robię zanętę. Do wody leci 6 kulek zanęty okraszonej szczyptą pinki. Od czasu jak byliśmy na bulwarze woda zdążyła przyspieszyć. Więc szykujemy spławiki od 1,5g do 3,5g.

Łowimy tyczką 11m i batem 8m. Na początku brania są intensywne, biorą płotki, krąpie, wzdręgi i ukleje. Trafia się też maleńki okonek. Jednak bardzo szybko brania stają się b. delikatne. Spławik zaledwie lekko przyspiesza. To wszystko. Poza tym okazuje się, że z bata sporo ryb spada.

W czasie wieczornej narady ustalamy, że łowię tylko na tyczkę. Nie mam zbytniej wprawy w łowieniu batem i nie ma co ryzykować utraty ryb, tym bardziej, że brania będą bardzo intensywne i wygra ten, kto szybciej będzie łowił.



Na zbiórkę stawiliśmy się o godz.7.00. Niestety ze względów organizacyjnych zawody rozpoczęły się dopiero o godz. 11.30, było 2,5 godz. na przygotowanie się. To sporo. Trzeba było jednak wziąć pod uwagę że połowa zawodników musiała przejechać na drugą stronę rzeki.

Na każdym brzegu było po 2 sektory. Po losowaniu byłem zadowolony. Miałem stanowisko w sektorze od bulwaru. Z tego brzegu jest głębiej, łowi tu większość wędkarzy miejscowych, więc i ryb jest dużo. Mam dużo czasu na przygotowanie, więc się nie spieszę.

Przygotowałem spławiki 1,5g, 2,0g i 3,0g. Jako zapas w pogotowiu miałem 4,0g. Po sygnale: „wolno nęcić” wszędzie słychać tylko plusk. Kończę nęcenie trochę wcześniej niż inni, więc czekam na kolejny sygnał: „wolno łowić”.

Colmic Challenge Elbląg

Nareszcie jest. Pierwsze wstawienie i pierwsza ryba – krąp wielkości dłoni. Kilka lub kilkanaście wstawień zestawu pod rząd są brania i ryby. Później muszę kawałek przepłynąć, pokombinować, ale nie ma pustego przepłynięcia. Ryby biorą różne. Przeważnie krąpie, rzadziej płotki. Trafiają mi się nawet 2 leszczyki po ok. 300g. Pomimo, że pamiętałem o donęcaniu (nauka z zeszłego roku), to tempo łowienia wyraźnie mi spadło. Mam puste przepłynięcia. Dodatkowo wpasowały mi się ukleje. Co prawda kilka było wielkości wyrośniętego śledzia, ale to nie to.

Bardzo wyraźnie ryba mi odskakuje, gdy sąsiad powyżej mnie nęci nieregulaminowymi kulami. W trakcie zawodów wolno donęcać tylko taką ilością zanęty, która mieści się w jednym ręku. Ale sąsiad chyba o tym nie słyszał i lecę kule z nęcenia wstępnego. Nie bardzo pomaga moje donęcanie. Brania wracają dopiero po ok. 1 min. Dodatkowo jakieś mniejsze te ryby.





Jakby tego było mało woda przestaje płynąć. Brania stają się anemiczne i rzadkie. Niestety nie u wszystkich tak jest. Po zawodach dowiedziałem się, że sąsiad z prawej właśnie wtedy miał najlepsze brania.







Sytuacja lekko poprawia się dopiero, gdy woda rusza. Tylko jeden szczegół. Rusza w przeciwną stronę. Brania są, ale wyraźnie wolniej łowię i do tego mniejsze ryby niż konkurencja. Po ważeniu okazuje się, że jednak trochę ważą. Waga pokazuje 6,960kg.






Ostatecznie jestem 5 w sektorze. Najlepszy w sektorze (wygrał zawody) miał grubo ponad 8kg. Dalsze różnice wagowe nie były duże. Tak więc mogłem lepiej wypaść. Gdybym tylko równo cały czas łowił. Jako, że były 4 sektory ostatecznie zawody ukończyłem na 17 miejscu. Może niezbyt wysoko, ale biorąc pod uwagę, że to pierwsze w tym roku zawody, moje pierwsze w tym roku wędkowanie tyczką i ilość zawodników, to chyba nie mam co narzekać. Będzie lepiej.







Pozostaje mi tylko zaprosić na zawody do Pułtuska. Z cyklu Colmic Challenge 2008 odbędą się na Narwi (Biała Góra) 27 lipca. Natomiast 4 maja na kanałku, a 24 sierpnia na Narwi (Biała Góra) odbędą się zawody z cyklu Maver Cup 2008. Głównym organizatorem wszystkich zawodów jest Dariusz Kowalski a nasze Koło jest współorganizatorem. Serdecznie zapraszam.

Marcin

Komentarze