Puchar Zarządu Koła w Pułtusku

Na ostatnie w tym sezonie zawody spinningowe o Puchar Zarządu Koła PZW Nr 1 w Pułtusku umawiam się z Tomkiem Byszewskim. Zawody mają być w dniu 28.10.2007 r. na żwirowni w Gnojnie. Zbiórka zawodników na łowisku ustalona jest na godzinę 6.30. W niedzielę o godzinie 6.00 zabieram po drodze Tomka i jedziemy do Gnojna. Tym razem frekwencja trochę lepsza niż na ostatnich zawodach organizowanych przez nasze Koło, na listę startową zapisało się 20 zawodników.

Krótka odprawa, ustalenie zasad, łowimy do godziny 13.30, na godzinę 13 zawodnicy muszą stawić się do wagi i rozchodzimy się po zbiorniku. Niedzielny październikowy poranek jest ciepły, nie ma słońca, nad zbiornikiem unosi się lekka mgiełka.

Jestem zaskoczony ilością wędkarzy, nie spodziewałem się takiego najazdu miłośników wędkowania, większość samochodów ma rejestrację warszawską. Łowią z lądu, łódek, na spinning, spławik i grunt, wszystkie właściwie metody wędkarskie. Jest kłopot ze znalezieniem miejsca do wykonania kilku rzutów.
Idziemy z Tomkiem w kierunku wejścia do zbiornika. Spotykamy pierwszych zawodników, pytamy o wynik. Rafał ma już wymiarowego okonka. Ja z Tomkiem jesteśmy na razie bez brania. Tomek targa 2 spinnery, jeden na okonki, drugi cięższy na grubego zwierza. Ja nastawiłem sie tylko na szczupaki, może boleń albo sandacz. Łowię ciężko, kij Shimano BeastMaster do 50 gram, plecionka Fireline 0,17, przynęty to kopyta Relax i predatory Mannsa, mam też 15 cm rippery Mannsa.
Łowimy w każdym wolnym kawałku wody, niestety niewiele brzegu jest dostępne do rzucania, jest bardzo dużo wędkarzy. Tomek łapie pierwszego okonka, mierzymy 22 cm, pierwsze punkty. Ja staram się złowić szczupaka, ale nie mam brań, Tomek łapie następnego okonka, ledwo wymiarowy 18 cm i 2 milimetry.

Dochodzimy do wejścia do zbiornika, jako że ustaliliśmy że można łowić i na rzece, idziemy w stronę najbliższej główki, ale już z daleka widzę, że jest zajęta, wracamy z powrotem na żwirownię. Łowimy na zbiorniku, Tomek zmienia paprochy, ja kopyta, brak brań.

Spotykam znajomego wędkarza z Warszawy - jaki świat jest mały - rozmawiamy o ostatnich wynikach wędkarskich, jest bardzo źle z drapieżnikiem. Znajomy jest na zbiorniku od rana, twierdzi że rano brały lepiej, a od ponad godziny jest bez brania, łowi jak większość wędkarzy na tym zbiorniku na trok boczny.
Kierujemy się z Tomkiem powoli w kierunku punktu wyjścia, czas biegnie szybko, nie mamy brań. Obserwuję wędkarzy na łodziach, też nie widać specjalnie by łowili. Spotykamy zawodników startujących w zawodach, pytamy o wyniki, jest różnie jedni, mają kilka okoni, inni kilkanaście, przeważają ledwo wymiarowe okonie, mieli też dużo niewymiarowych okoni, szczupaków zero.

Ilość wędkarzy na tym zbiorniku jest ogromna. Najgorsze jest to ze wielu przyjeżdżających tu wędkarzy, zabiera stąd każdą złowioną rybę, okonek 10 cm - też się nie zmarnuje. Nie widziałem rano strażników z PSR, na pewno sporo by “zarobili”, może pojawili sie później. Inna plaga “umilająca” pobyt nad tą wodą - to jeżdżące po wale nad głową Quady. W pewnym momencie usłyszałem tuż za plecami potężny ryk - okazało się, że panowie podjechali nad sama wodę umyć ręce, po chwili mknęli z ogromnym hukiem z powrotem po wale. Tym razem mieli szczęście, jak przyjechała policja, zdążyli się już ulotnić.

Zbliżamy się powoli do zakończenia zawodów. Tomek jeszcze walczy, ja poddaję się 0,5 godziny przed czasem i idę na gorący posiłek, zresztą i tak nie bardzo jest gdzie łowić. Zresztą nie tylko ja mam już dość. Zawody dobiegają końca, do wagi trafiają pierwsze ryby.
Zawodnicy przynoszą do wagi tylko okonie. Wyniki nie powalają, ale niektórzy zawodnicy osiągają wyniki ponad 1000 punktów. Walka o Puchar Zarządu Koła Nr 1 zapowiada się interesująco.

Do wagi podchodzi Marcin, łowił stojąc po pas w lodowatej wodzie nie na trok boczny tylko normalnie na hak z główką, waga pokazuje ponad 1800 gram. Okazało się, że najwięcej złowił z samego rana, później brań nie było. Największego okonia 30 cm złowił Artur Salamon.

Czas na gorący posiłek i przygotowanie dyplomów przez Pana Kowalczyka. Po posiłku następuje wręczenie nagród. Zawody wygrał i otrzymał okazały puchar Marcin Majewski.

Każdy ze startujących zawodników otrzymał jakąś nagrodę, nawet ja, mimo że nic nie złowiłem, dostałem woblerka Bonito.
Wyniki zawodów przedstawiają się następująco:

  1. Marcin Majewski - 1850 pkt.
  2. Michał Szczesik - 1580
  3. Artur Salamon - 1440
  4. Artur Parysek - 1310
  5. Zbigniew Bajno - 1170
  6. Marek Nowakowski - 1120
  7. Rafał Morawski - 965
  8. Łukasz Wojtowicz - 880
  9. Bartosz Stańkowski - 750
  10. Michał Kubecki - 485
  11. Sebastian Salamon - 440
  12. Waldemar Laskowski - 220
  13. Tomek Byszewski - 200
  14. Marek Szczesik - 160
  15. Jacek Elak - 75
Więcej zdjęć z tych zawodów w naszej galerii.


Komentarze