Weźmy przykład z Anglików

Przeglądałem ostatnio Wędkarza Polskiego i wpadł mi w oko artykuł o połowach na Tamizie. Artykuł niby o wszystkim i o niczym takie ble ble ble, ale spodobał mi się system opłat na wodach ogólnodostępnych (czytaj nie prywatnych). Jest jedna opłata za łowienie ryb mało szlachetnych i inna za łowienie ryb szlachetniejszych, w przypadku Anglii są to ryby łososiowate.

Gdyby u nas na przykład wprowadzić jedną opłatę za łowienie ryb spokojnego żeru a inną wyższą za łowienie drapieżników chyba miałoby to sens. Nawet w PZW na łowiskach specjalnych są przeważnie dopłaty za spinningowanie, łowienie z łodzi itp.

Łowiska specjalne są samofinansujące się, czyli działają tam prawa ekonomii, a nie widzimisię działaczy. Kiedyś były dopłaty do spinningu - a teraz można byłoby wprowadzić dopłaty za łowienie ryb drapieżnych nie ważne jaką metodą.

Po prostu wszyscy nie mający tej opłaty musieliby wypuszczać ryby drapieżne złowione przez przypadek, a nie mogliby łowić na spinning, żywą i martwą rybkę, blaszkę podlodową itp.

Spodobał mi się też przepis dotyczący całkowitego zakazu łowienia w rzekach i strumieniach w okresie tarła ryb. W przypadku Anglii jest to okres od 15 marca do 15 czerwca. W naszym klimacie trochę pewnie inaczej chyba od 15 lutego do 1 maja. Przy okazji odpadł by problem pseudospinningistów, którzy w rzekach nizinnych w kwietniu poszukują jazi i kleni z algą nr 3.

Zdziwiła mnie też wysokość opłat - przecież 24,5 funta to ok. 150 złotówek. Rzeki według autora artykułu są pełne różnego gatunku ryb - My płacimy więcej. Nie bez znaczenia jest fakt, że opłaty za wędkowanie można uiścić na każdej poczcie.

Porażająca jest wysokość kary za łowienie bez licencji 2500 funtów to jest 15000 złotych. A u nas niska szkodliwość społeczna czynu. Zdaję sobie sprawę z tego, że Anglia to kraj o historycznych tradycjach wędkarskich. Model ten był wypracowywany przez stulecia. U nas wszystko jest dopiero w powijakach.

Po PRL-u dostaliśmy w spadku PZW ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Uważam, że na tych podwalinach można zbudować dobrze działającą organizację wędkarską, ale jeżeli ktoś się łudzi, że zmiany wprowadzą nam urzędnicy PZW to chyba jest w błędzie!

Zmiany te musimy wywalczyć oddolnie. Inaczej pozostanie nam tylko narzekanie na rybostan naszych wód. A na ryby pojedziemy do Szwecji, Norwegii czy Anglii. Tam po prostu będzie taniej.

Darek



Komentarze