Czy to jeszcze wędkarstwo?

Poszedłem dzisiaj nad Narew i trafiłem na moment holu suma. Hol był siłowy sum na moje oko pomiędzy 35 a 40 kg był załatwiony w 15 minut. Tylko ruski teleskop nie wytrzymał tego eksperymentu - pękł gdzieś w połowie długości po ewidentnych błędach holującego. Jednak plecionka wytrzymała - podobno 0,50 mm.

Po wywleczeniu na piasek przepiękna ryba została potraktowana przez pseudowedkarza kilkoma solidnymi kopniakami - w ten sposób pozbawiał ją życia. Chyba nieskutecznie bo jak przewieziona została na brzeg jeszcze się ruszała.

To nie przeszkadzało pogromcy potworów - rzucił rybę w trawę i pospiesznie szykował się do odjazdu. Chyba chciał szybko spieniężyć swą zdobycz. Nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby ją wypuścić.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to pierwsza ryba tej ekipy (łowią chyba we trzech) i w zeszłym tygodniu złowili coś ok 5 sumów i wszystkie oczywiście uśmiercili i zabrali. Smutne jest to, że przyglądający się wędkarze mieli w głowie jedno - jak zdobyć receptę na super przynętę.

Oglądając te obrazki nie dziwię się wędkarzom angielskim, że nie chcą naszych na swoich łowiskach. Co więcej apeluję do nich ażeby wypieprzyli naszych mięsiarzy ze swoich łowisk najszybciej jak to się da zanim będzie za późno. Myślę, że Polacy stanowią ok 2, 3 % wędkarzy w Anglii i ten odsetek wędkarzy zabierających ryby zaniepokoił hobbystów angielskich.

Co my mamy powiedzieć, jak na naszych wodach 99 % zabiera wszystko co można zabrać zgodnie z prawem, co nie koniecznie musi być zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Pomijam tych, którzy zabierają wszystko co się rusza.

PZW jest organizacją, która postawiła na ilość nie na jakość wędkujących. Jak długo takie eksperymenty wytrzymają nasze wody nie wiadomo. Mam tylko nadzieję, że w końcu ktoś się ocknie i zacznie coś się zmieniać, inaczej będziemy skazani na łowiska specjalne - tam zgodnie z zasadami logiki i zdrowego rozumu a przede wszystkim z zasadami ekonomii płaci się nie tylko za możliwość wędkowania ale też za wszystkie ryby, które się chce ze sobą zabrać.

Myślę, że pogromca potworów zrezygnowałby ze swojej zdobyczy, bo sporo by musiał za nią zapłacić. A w PZW zabiera się taką rybę chociażby po to aby ją spieniężyć w knajpie w myśl zasady - opłata musi się zwrócić. Mam coraz mniej chęci należenia do organizacji, która zrzesza takich typów.

Darek

Komentarze