Wszystko popłynęło, niestety za szybko

Zgodnie z umową w niedzielę mieliśmy zrobić fotoreportaż z wiosennych połowów. Wyszło trochę nie tak jak planowałem. Ale po kolei. Najpierw postanowiłem przetestować zanętę i zestawy dlatego już w sobotę usiadłem na kanale aby potrenować. Jak zwykle przygotowałem zanętę, skleiłem klejem i dociążyłem gliną ale w trakcie połowu zanęta za mało kleiła i dodałem sporo kleju. Jakoś dało się na to łowić bo nic nie wzbudziło moich podejrzeń.
Być może gdybym łowił sam przez cały czas coś bym zauważył, ale nad wodą spotkałem młodych wędkarzy ze szkółki i postanowiłem, że dam im trochę połowić. Chyba sprawiłem im niezłą frajdę bo złowili kilka ryb, a najmłodszy po złowieniu leszczyka ok 300g stwierdził, że jest to jego rekord.

Kiedy zostali wezwani na obiad kontynuowałem łowienie, ale brania były jakieś niepewne, a ryba szybko wychodziła z zanęty. Jednym słowem nie było tak jak zakładałem i najgorsze nie wiedziałem dlaczego. Po wyciągnięciu siatki okazało się, że wspólnie złowiliśmy ok. 3kg ryb a królem polowania został Aleks wyżej opisanym leszczykiem.

W niedzielę spotkaliśmy się z Krzyśkiem ok. 10.00 i postanowiliśmy zmienić łowisko na starorzecze Narwi. Po przyjechaniu na miejsce okazało się, że wielu wędkarzy wybrało ten uroczy zakątek ale znaleźliśmy wolną miejscówkę i przystąpiliśmy do przygotowań. Właściwie ja przystąpiłem a on to dokumentował za pomocą aparatu foto.
Do chwili rozpoczęcia łowienia wszystko przebiegało pomyślnie. Ale już po kilku przepłynięciach zorientowałem się, że ryby nie chcą współpracować i zdjęcia z holu i lądowania będziemy musieli zrobić za pomocą fotomontażu.

Fotomontaż nie wyszedł i muszę się teraz z wszystkiego tłumaczyć.

Po ok. godzinie Krzysiek stwierdził, że pójdzie do domu a jak sytuacja się zmieni mam mu dać znać.

Nie wiedziałem co się dzieje ryby powinny brać a ja łowiłem tak jakoś jedna ryba na pół godziny. Niepojęte. Postanowiłem donęcić. Zanęta wydała mi się jakoś mało klejąca i z braku kleju użyłem drugą paczkę gliny. Kleję kule i co to? Zanęta rozsypuje się w rękach. Przyglądam się resztkom gliny i już wszystko wiem, znam przyczyny mojej wczorajszej pół porażki i dzisiejszej klapy. Jest to po prostu glina rozpraszająca.
Z reguły sam kopię glinę ale z braku czasu wziąłem gotowca z paczki, na opakowaniu zbiorczym było napisane glina wiążąca na paczkach nie było żadnego opisu. Jeszcze raz potwierdziła się zasada, że jak chcesz mieć coś dobrze zrobione zrób to sam.

Ja natomiast po zauważeniu pomyłki przeniosłem się na żwirownię w Grabówcu. Pomimo tego że w zanęcie było sporo kleju rybki brały nieźle. Niestety po raz kolejny na tym zbiorniku łowiłem tylko rybki.

Co się stało z tamtejszą populacją płoci?

Wiosną niejednokrotnie łowiłem tam po kilkanaście kilo płoci takich po 3 szt na kilogram. Niestety to w tej chwili tylko zamierzchłe wspomnienia.

Myślę, że przyczyną jest przetrzebienie populacji szczupaka i innych drapieżników. Obawiam się, że następnym etapem będzie karłowacenie populacji płoci i leszcza, liguloza (tasiemiec rybi). Taki stan tego zbiornika też pamiętam.

Tylko dorybienie drapieżnikiem może ten zbiornik uratować przed katastrofą. Powinny to być szczupaki o wadze od 250 do 500 g. Moim zdaniem takie ryby najintensywniej żerują i mogłyby przetrzebić stada karłowatych płotek i leszczyków.

Nie jestem ichtiologiem i mogę się mylić. Proszę o wyrażanie swoich zdań na ten temat.

Pozdrawiam Darek.

Komentarze