Wiosna, Wiosna, wiosna….

Nareszcie woda opadła na tyle, że mogłem się wybrać nad Narew. Co prawda nie jest to jeszcze główne koryto tylko starorzecze ale w końcu to woda bieżąca i nie będę się czepiał. Około 11.00 zapakowałem samochód i nad wodę. Moja miejscówka wolna więc szybciutko rozkładam sprzęt, rozrabiam zanętę, dobieram zestaw i ok 12.15 zaczynam.
Na początek 5 kul wielkości pomarańczy - zanęta płociowa (średnia półka ale poprawna) do tego trochę coco belge, konopie, pastoncino (chyba polubiłem ten dziwny dodatek zanętowy), klej i glina wiążąca. Sporo tego ale tak lubię. Rozłożyłem dwa topy - na jednym 5g na drugim 8g. Dużo jak na tą wodę ale ciągnie i 4g mi wywracało.
Zaczynam łowić na 5g i mizeria. Uczepiła cię jedna malutka płoteczka i niewiele większy krąpik. Albo ryb nie było w łowisku albo… No właśnie zacząłem kombinować z oliwką i gruntem. Po przesunięciu oliwki ok 80 cm od przyponu zaczęły się brania. Z początku co 3, 4 przepłynięcie a w miarę upływu czasu i systematycznym donęcaniu brania stały się regularne. A i ryby większe. Nie były to co prawda typowe wiosenne płocie ale takie średnio ok. 0,15 kg.
Ryby b. dobrze reagowały na zanętę. Każde donęcenie powodowało, że za każdym przepływem miałem branie i ryby były większe. Dłuższa przerwa w donęcaniu powodowała, że brały mniejsze rybki lub brania stawały się nieregularne. Jednym słowem jak w podręczniku.
Na koniec gdy zostało mi zanęty na 4 - 5 kul przypomniałem sobie o atraktorze, który dostałem od kolegów z Łochowa w zeszłym roku. Jego zapach wydawał mi się dziwny i nie zdążyłem go przetestować. Ryb już sobie połowiłem więc co mi szkodzi.
Dosypałem, donęciłem i zaczęło się istne szaleństwo. Branie następowało prawie natychmiast po wstawieniu zestawu. Przez 15 minut złowiłem kilkanaście ryb. Około 15.00 skończyłem. Na oko miałem jakieś 5 - 6 kilo wcale fajnych rybek. Większość to płotki 10 - 15 dkg ale były dwie po 25 dkg i kilka krąpi o tej samej wadze. Do tego należy doliczyć dwa niewymiarowe klonki. W sumie full wypas.
Na pierwsze wędkowanie na rzece nie mogę narzekać. Co do drugiego topu - założyłem na niego 8g bombkę i tak pozostał. Nie było mu dane popływać. chyba podświadomie czułem, że za ciężki. Spróbuję następnym razem. Acha, jeszcze haczyk a właściwie to co na nim. Na 18 zakładałem ochotki, dwie pinki i kanapkę ochotka i biała pinka. Najskuteczniejsza była kanapka. Na same ochotki brały mniejsze ryby a na pinki brania były wyraźnie słabsze. Szkoda, że w tą niedzielę są święta. Chętnie powtórzyłbym wypad nad starorzecze. Ale co się odwlecze ……

Darek

Komentarze